wtorek, 2 sierpnia 2016

Pierwsze wakacje z Greyem

Wczoraj wieczorem wróciliśmy z kilkudniowego wyjazdu nad morze.
Grey pojechał razem z nami, Chi musiał zostać z siostrą w domu (Chico wody nie lubi więc dla niego siedzenie pół dnia na plaży byłoby męczarnią, nie mieliśmy możliwości zabrania 2 psów więc takie wyjście było dla każdego najkorzystniejsze).
Po przyjeździe na miejsce wybraliśmy się na szybką kawę i pierwszy szok- Grey położył się i przez cały czas jak siedzieliśmy przy stoliku słodko sobie spał
Następnie ruszyliśmy na plażę. Byłam pełna obaw jak to będzie, jak zareagują ludzie no i czy sam pies nie będzie bał się fal. I tu kolejne zdziwienie. Zakazu jako takiego nie było (przynajmniej ja nie zarejestrowałam żadnej tabliczki z zakazem- byliśmy w Krynicy Morskiej). Greyek jak tylko podeszliśmy do wody zaczął łapać falę i nie mógł się doczekać kiedy pozwolimy mu wejść dalej :) Pierwszy dzień biegał na lince bo ludzi sporo, obce miejsce więc przyznam się, że bałam się go puścić. Od razu zaczął aportować kijek z wody. Co tam, że fale lekko zalewają :D Fakt, jego próby pływania wyglądały dość komicznie ale od czegoś trzeba zacząć, nie?


 Następnym razem z racji sporej ilości ludzi Grey większość czasu przesiedział na plaży w klatce- wow, nie chciał za wszelką cenę z niej wyjść a położył się i odpoczywał podczas gdy ja pluskałam się w wodzie. Przy kolejnej wizycie na plaży znaleźliśmy tak odludne miejsce, że Greyek mógł sobie spokojnie biegać bez smyczy za piłeczką. Ach, to dopiero była pełnia szczęścia :D
Nikt z przebywających na plaży nie miał nic do pudla, było nawet sporo osób z psami. Gdy tylko przechodziliśmy z Greyem już z każdej strony było słychać słowa zachwytu. Nie dało się przejść niezauważonym. O ile na początku wyjazdu było to nawet fajne tak po kilku dniach zaczyna człowiek mieć dość tych wszystkich ,,o jaki słodki pies" ,,mamo, spójrz, owieczka" ,,można pogłaskać?". Jednak jakby nie patrzeć miało to i swoje plusy- przez to, że Grey budził zachwyty nie mieliśmy problemu żeby wejść z nim do baru czy nawet sklepu. Raz nawet w sklepie spożywczym pani ekspedientka się śmiała, że będąc z takim ładnym psem siostra jeszcze się pyta czy wejść może.
Greyek nauczył się też odpoczywać w nowych miejscach i nic nie robił sobie z karuzeli- gdy trzeba było poczekać on kładł sie grzecznie i przysypiał.
Przyznam się, że miałam sporo obaw przed wyjazdem z Greyem. Jednak teraz mogę stwierdzić, że był on niemal idealnym psem podczas naszych wakacji. Co będzie dalej- czas pokaże.
Za rok spróbuję zabrać oba pudle, to dopiero będzie przygoda :D
Odpoczywamy w barze

Karuzele też nie są straszne

Raz na plaży śpię na kocyku

A raz w klatce




Grey- pan i władca plaży



4 komentarze:

  1. Pozazdrościć wyjazdu! Ja jako, że mam trzy psy nie mogę, nie jestem w stanie zabrać ich ze sobą na wakacje. Musiałabym jeździć z przyczepką, a mieszkać w jakimś co najmniej domku z podwórkiem :D Ale nie narzekają jak zostają z dziadkami , nawet im to pasuje. Pozdrawiamy! :)
    Jest już trochę późno, ale naszła mnie fala dobrej energii i zapraszam na post :)
    http://swiatmoichzwierzakow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę przyznać, że wybierając psa choć trochę kieruje się wyglądem, pudla nigdy bym nie wzięła, nie mój styl.Ale osberwując Greyka i przyglądając się kilkanaście razy jego fotom myślę, że znalazłabym dla niego miejsce w moim domu - ba, w moim sercu już ma miejsce <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Pudle zachwycają mnie od początku a szczególnie ich styl poruszania się :) Ta gracja, te ruchy lepsze niż na pokazie mody :)
    Pozazdroszczę wyjazdu nad morze, nie wiem kiedy ale kiedyś się wybiorę i tam :)
    Pozdrawiamy, Goldenowelove

    OdpowiedzUsuń
  4. O matko ale on jest dostojny! :D

    OdpowiedzUsuń